14 sie 2016

Szczęśliwy Trzydziesty Raz [M1-2][T]

Tytuł: Thirty Times Lucky
Autor: Galfoy
Rodzaj: Romance/Angst
Rating: M
Status: Miniaturka [1/2]
Zgoda: Jest
Beta: agatte, która jeszcze trochę i jak Katja, będzie moją betą na stałe! Big love dla tej kochanej kobietki!

Summary: “— Nie mogę cię dłużej zatrudniać, Granger — powiedział Draco. Hermiona wytrzeszczyła oczy. Strata pracy mogła równocześnie oznaczać przegranie wojny, dlatego musiała się targować, ale nie miała dosłownie nic, co on mógłby chcieć. A może było coś takiego?“

Nie macie zielonego pojęcia, jak długo tłumaczyłam tą mini! Wiekiwiekiwieki! Większość miałam zrobione, ale dokończenie jej... masakra. Mini jest typowo +18, wojenny temat, o poświęceniu Hermiony. Nie porywa, tak jak inne mini, które ostatnio mogliście tutaj przeczytać, ale lubię do niej wracać. Mam nadzieję, że i Wy polubicie :) Zapraszam!



Pierwszy raz, gdy się pieprzyli, Hermiona błagała o zachowanie swojej posady. 

— Nie mogę cię dłużej zatrudniać, Granger — powiedział Draco, wygodnie opierając się plecami o skórzane oparcie biurowego krzesła. Fraza wydostała się z jego ust lekceważąco, tak jakby jej znaczenie nie miało potencjalnie katastrofalnych skutków. Jego słowa wciąż rozbrzmiewały w ponurym gabinecie, gdy ich sens do niej dotarł. I jedyne, co Hermiona mogła zrobić, to stać i wpatrywać się w mężczyznę. 

Malfoy znacznie urósł od czasów szkolnych. Linia jego szczęki mocno się zarysowała, a prawie białe włosy, teraz zaczesane na bok, opadały mu na oczy. Wytworny, włoski garnitur w połyskującym kolorze szarości — jak kolor mokrego bruku — zastąpił czarne szaty. Zawsze wyglądał na złego. I prawie zawsze był, a przynajmniej przy niej. Ta chwila też się niczym nie różniła. Usta zaciśnięte w wąską linię. Oczy pozornie obojętne. Głośny dźwięk jego strzelających kłykci. 

— Możesz skończyć ten tydzień, ale po nim cię nie ma. 

Wydawało się, że jej zdolność oddychania wyparowała. W szoku upuściła stos dokumentów i natychmiast pożałowała swojej niezdarności. To nie był odpowiedni czas, by się załamać. Teraz był czas na zawarcie umowy. Zbyt wiele żyć od tego zależało. Ukucnęła, by zebrać papiery, a jej mózg w tym czasie działał na najwyższych obrotach. To nie mogło się dziać. Mieli korzystne dla obu stron porozumienie. Potrzebował jej… prawda?

— Co? — zapytała z opóźnieniem, krzywiąc się na swoją słabą odpowiedź, gdy z powrotem wstała z pomieszanymi folderami. Słabość nie była w tej chwili opcją. Ta praca znaczyła wszystko. Jasne, pieniądze to istotna sprawa, ale to samo tyczyło się informacji, które zdobywała, pracując tutaj. W takiej sytuacji strata pracy mogła oznaczać przegraną wojnę. 

Każdy jeden pens z jej pensji szedł do Zakonu. Dzięki temu mogli płacić za jedzenie, ubrania, sprzęt na misję. Sprawiało to, że członkowie — cała dwudziestka — mogli spędzać swój czas, śledząc każdy ruch Voldemorta, zamiast bezsensownie pracować przy biurku. Wszyscy żyli w Kwaterze Głównej, łącznie z Hermioną, używając łóżek polowych, by zapewnić wystarczającą ilość miejsc w zatęchłych pomieszczeniach. Jadali rzadko, najczęściej bardzo małe porcje. To była trudna sytuacja, ale każdy radził sobie z nią najlepiej, jak tylko potrafił. W końcu, jeśli Voldemort dostałby pełną władzę w ministerstwie, mogłoby być znacznie gorzej. Prawdopodobnie wszyscy skończyliby martwi. 

Nie mogła stracić tej pracy. 

To, że mogła pracować w czasach, gdy nie zatrudniano mugoli, było samo w sobie niesamowite. Jej wykształcenie w magicznym prawie zrobiło z niej cenny nabytek po tym, jak większość prawników została wymordowana w jednej z wielu masakr, które miały siać strach. Zadziałało jak czar. Najwidoczniej Voldemort miał problem z faktem, że ministerstwo próbowało narzucić nowe limity używania czarnej magii. Nagle Hermiona poczuła się wyjątkowo osamotniona w tej branży, choć przecież wcześniej otaczali ją przyjaciele. Większość osób z jej statusem przeniosła się, wiedząc, że nigdy nie byliby wolni, nawet jeśli znaleźliby pracę.

Aż tu nagle Malfoy przyszedł z ofertą pracy — był to najczystszej postaci koń trojański — dlatego i ona odpowiedziała cichym oszustwem. Dlaczego nie? Dostała dostęp do wroga, a on dostęp do niej. Bardzo niebezpieczne zagranie, jednak jak dotąd warte każdej sekundy. Firma zajmowała się inwestycjami i międzynarodowym magicznym handlem, ale ona wiedziała, kto rządził. To był na wskroś rodzinny biznes. 

Nie mogła stracić tej pracy. 

— „Co?”— przedrzeźnił ją okrutnie, z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy. — Słyszałaś, Granger. To koniec pracy. Byłaś użyteczna, ale niewystarczająco. Trzymanie cię tu to za dużo zachodu. 

Wiele przemilczał, doskonale to wiedziała. Draco mógł być głową Malfoy Enterprises, ale tylko dlatego, że Lucjusza pochłaniały obowiązki starszego śmierciożercy. Patriarcha wciąż jednak miał dużo do powiedzenia i zawsze chciał przyprzeć ją do muru, aby dać przykład. Lucjusz nigdy nie rozumiał pragnienia Draco, by trzymać dziewczynę w firmie, i wściekał się na jego niekompetencję za każdym razem, gdy miał okazję. 

Na szczęście dla niej Draco obstawał przy swoim, jednakże nie z dobrego serca. Kłótnie pomiędzy nim a ojcem z reguły były prywatne, ale Hermiona stała się mistrzem podsłuchiwania. Nie to, że musiała się jakoś bardzo starać. Zawsze chodziło o to samo. Starszy Malfoy krzyczał o tym, że ona ciągle żyła. Wciąż powtarzał, jakie to niedopuszczalne, że jego firma płaciła wynagrodzenie „szlamie Pottera” rok w rok. Draco sprzeciwiał się, argumentując tym, że jest ona dla nich warta znacznie więcej żywa i pracująca pod czujnym okiem. Była cenna i mogła im zaoferować znacznie więcej niż inni pracownicy. 

Jednakże jej wartość miała niewiele wspólnego z jej znajomością prawa. Wszakże firma wiedziała, czym Hermiona zajmowała się po pracy. Wiedzieli, że jest członkiem Zakonu. Wiedzieli o niej wszystko. A przynajmniej tak uważali. W jednej sprawie mieli rację: była lojalną członkinią Zakonu. Resztę stanowiło pomysłowe kłamstwo. 

Kiedy dostała pracę w Malfoy Enterprises, Zakon zadecydował, że nie chce ryzykować. Jej nowi pracodawcy zamierzali wydobyć z niej informacje za jej zgodą albo i bez niej. Takie były fakty. Najprawdopodobniej właśnie z tego powodu zatrudnili ją w pierwszej kolejności, a Zakon nie był na tyle naiwny, by myśleć inaczej. Umysł Hermiony miał być celem, nic innego nie wchodziło w grę. I rzeczywiście, Hermiona czuła od czasu do czasu mrowienie w swoim umyśle, a Malfoy zawsze znajdował się wtedy w pobliżu. Za każdym razem udawała, że nic się nie dzieje, ale potajemnie była pod ogromnym wrażeniem, że potrafił przeskanować jej umysł z drugiego końca gabinetu. Gdyby nie zachowywała ciągłej czujności, mogłaby przegapić to dziwne uczucie i uznać je za mało istotne. Na szczęście dla niej wiedziała, co się dzieje. 

Więc zamiast uczęszczać na spotkania Zakonu, Hermiona trzymała dystans. Nie spędzała wiele czasu z przyjaciółmi, zaczytując się na strychu Kwatery Głównej, gdy działo się coś ciekawego. Dla pewności, że pozostanie użyteczna dla swoich pracodawców, Tonks czasami siała fałszywe wspomnienia w głowie Hermiony wystarczająco, by pokazać, że Granger jest wciąż aktywnym członkiem grupy. Czasami podejmowali ryzyko, dając im dostęp do informacji o nadchodzących akcjach. Zakon pokazywał się w danym miejscu na tyle długo, by śmierciożercy go zobaczyli, i uciekał. Ta zabawa nigdy się nie kończyła, a wspomnienia pozostawały bardzo mgliste. Niektóre rzeczy Hermiona wiedziała, na przykład fakt, że Harry był bliżej odkrycia lokalizacji Voldemorta niż kiedykolwiek. Reszta stanowiła sprytne oszustwo, wystarczająco realne, by wydawało się użyteczne, ale nie na tyle, by mogło być zagrożeniem dla pracy Zakonu. 

Udawało im się to przez lata. Dawali wystarczającą ilość informacji, by pracodawcy Hermiony myśleli, że mają dostęp do wnętrza tajnego stowarzyszenia, kiedy tak naprawdę pozwalali dziewczynie pracować w jaskini lwa, być blisko wrogów, a na dodatek jeszcze fundowali Zakon Feniksa. Używała ich w równym stopniu, co oni ją. Przysłuchiwała się rozmowom. Wypatrywała podejrzane działania i zapamiętywała, kiedy Lucjusz przychodził i wychodził. Nie raz uratowało to życie jej przyjaciołom. 

Jednakże było to ryzykowne, zarówno dla umysłu Hermiony, jak i jej życia. W końcu Malfoy i jego współpracownicy mogli stwierdzić, że są tym zmęczeni, czując, że wspomnienia nie dają im niczego pożytecznego. Przecież doskonale zdawała sobie sprawę, że był on pod dużą presją, by się jej pozbyć, ale dotychczas szczęście jej sprzyjało. Wciąż wydawało się, że wierzył, iż dostawali coś pożytecznego z jej głowy. Inaczej już dawno nie miałaby pracy. 

Ale może właśnie zmienił zdanie. 

— Malfoy — powiedziała, starając się utrzymywać spokojny ton głosu. — Proszę, nie rób tego. Ja naprawdę potrzebuję tej pracy.

Mężczyzna prychnął i posłał w jej stronę pełne pogardy spojrzenie. 

— Przecież to oczywiste, Granger. Każdy potrzebuje pracy. Jednak nie jestem jakąś pieprzoną fundacją charytatywną; potrzebuję wyników, jeśli mam ci za coś płacić. A ostatnio zauważyłem, że twojej pracy brakuje… rezultatów. 

Hermiona, jak to ona, od razu sięgnęła pamięcią do przeszłości, zastanawiając się nad swoją pracą. Przez ostatni miesiąc była jeszcze bardziej zapracowana niż zwykle, kolejne zadania nakładały się na poprzednie, jakby rzucały jej wyzwanie. Mimo tego udało jej się dotrzymać terminów, zajęła się wszystkimi dokumentami. Jej praca, spojrzawszy na nią racjonalnie, została wykonana powyżej oczekiwań. 

W takim razie Malfoy musiał odnosić się do jej wspomnień. W końcu dotarł do tego punktu, gdzie nie dostawał wystarczającej ilości informacji i nie był już w stanie usprawiedliwiać jej zatrudnienia przed swoim ojcem. Problemem był taki, że nawet nie mogła nic powiedzieć, bo zostałaby z miejsca zabita. Co jeszcze mogłaby mu zaoferować, by chciał ją zatrzymać? Przecież nie posiadała nic, co on mógłby chcieć. Dom dzieliła z dziewiętnastoma innymi osobami. Miała tylko dwa stroje do pracy, które czarowała, by każdego dnia wyglądały inaczej, tak by nikt nie dowiedział się, na co szły zarobione pieniądze. Żyła, by pomóc swoim przyjaciołom w pokonaniu Voldemorta, i była gotowa nawet za to umrzeć. Nie miała niczego, co Draco mógłby potrzebować, niczego, czym mogłaby go przekupić. 

Chyba że… 

Nie.

Hermiona aż się wzdrygnęła, gdy ta scena mignęła jej przed oczami — Malfoy przyciskający ją do biurka, twarzą do drewnianego blatu, podciągający jej spódnicę. Nigdy do tego nie doszło, ale zawsze mogło. Miała tę niewielką przewagę, że widziała, w jaki sposób na nią patrzył, gdy pewnego razu jej bluzka ułożyła się tak, by wyeksponować koronkowy stanik. Raz nawet zauważyła, jak oczami wodził po jej nogach, gdy zdarzyło się jej ubrać spódnicę nad kolano. Sama ta wiedza sprawiała, że czuła mdłości i ogarniającą złość, a także dozgonną wdzięczność, że nigdy nie posunął się do tego, by cokolwiek wymusić na niej siłą. W zaskoczenie wprawiał ją fakt, że żaden z jego kolegów śmierciożerców także niczego nie próbował. Przecież nie miała w tym miejscu żadnej władzy, a to znaczyło, że takie wykorzystanie jej osoby byłoby dla nich prościzną. Jednak z jakiegoś powodu dalej pozostawała nienaruszona. 

Ale teraz? Co, jeśli właśnie to było jej jedyną kartą przetargową? Co, jeśli jej ciało to ostatnia deska ratunku, ostatnia rzecz, jaką miała do zaoferowania? Czy Malfoy ulegnie pokusie, czy raczej ją wyśmieje? A co, jeśli ją posiądzie, a potem i tak mimo wszystko zwolni? 

Nie istniał sposób, by się tego dowiedzieć.

Zresztą… Czy w ogóle byłaby w stanie to zrobić? Sprzedać swoje ciało, by zatrzymać pracę? Myślami wróciła do swoich przyjaciół i tego, co oni poświęcili w imię wolności. Swoje kończyny. Swoje zdrowie psychiczne. Swoje życia. Czy w porównaniu do tego oddanie ciała naprawdę stanowiło tak przerażającą wizję? Dzięki temu dalej mogłaby pomagać w wyżywianiu członków Zakonu i być pewną, że posiadają niezbędne środki, by dopaść Voldemorta. Byłby to seks w konkretnym celu. Seks na określony czas, by tylko dotrwać do końca.

Spojrzała na niego spod grzywki, intensywnie zastanawiając się nad opcjami, które miała w zasięgu. Wszystkie były złe. Poniżające, zabijające duszę i niebezpieczne. Ale musiała spróbować. Jeśli go wybada, nie będzie już odwrotu. Była tylko jedna droga, by zwiększyć jego zainteresowanie. Jedna droga, która mogła okazać się okropnie zła, którą on mógł poprowadzić w zupełnie innym kierunku, niż miała na myśli. 

Jezu Chryste. Była przerażona, ale te czasy wymagały desperacji.

Do głowy wpadł jej wierszyk i Hermiona pozwoliła, by znajome słowa krążyły w umyśle niczym uspokajająca mantra. Cokolwiek, by odwrócić uwagę od tego, co zamierzała zrobić. 

Kręcone Loczki, Kręcone Loczki,
Czy będziesz moja?

— Malfoy? — zagadnęła, powoli odkładając dokumenty na miejsce, ostrożnie pochylając się, by wystarczająco wyeksponować swoje piersi. Dłonie się jej trzęsły, ale kontynuowała. 

Nie powinnaś myć naczyń
Ani karmić świń

Spojrzał na nią zmrużonymi oczami, a ona zobaczyła podejrzliwość wymalowaną na jego twarzy. Zadrżała przez panujący w gabinecie chłód, który dopiero w tamtym momencie zaczął jej doskwierać. Potarła ramiona, starając się ogrzać. Poczuła, jak sutki twardnieją jej pod materiałem biustonosza. 

— Co, Granger? 

Ale usiąść na poduszce
I szyć piękny szew

— Zrobię wszystko — powiedziała, spoglądając na niego wzrokiem, który miała nadzieję, że mężczyzna zrozumie. — Wszystko, by zatrzymać tę pracę. 

I jeść truskawki
Cukier i śmietankę



Pierwszy raz, gdy się pieprzyli, był mocny i brutalny. Popchnął ją z głodnym uśmiechem na biurko, o które uderzyła plecami, pociągnął jej majtki w dół, rozpiął swoje spodnie i wbił się w nią beż żadnego ostrzeżenia. Z jej ust wydostał się udręczony krzyk, gdy zaczął mocno się w niej poruszać, nie kłopocząc się nawet ściągnięciem ubrań. Zacisnęła oczy i pomyślała o wierszyku, skupiając się na kolejnych wersach, jak gdyby miało to pomóc jej zapomnieć o piekle, w którym się znalazła. 


Kręcone Loczki, Kręcone Loczki,

Czy będziesz moja?

Nie powinnaś myć naczyń
Ani karmić świń

Zacisnął palce na jej biodrach i przyśpieszył tempo, a jej wnętrze płonęło, ponieważ była zbyt sucha. Piekło tak bardzo, każde pchnięcie przypominało atak. Myślała o bibliotece. Myślała o rodzinnym domu. Myślała o Miodowym Królestwie.


Ale usiąść na poduszce

I szyć piękny szew

Miała boleśnie rozsunięte nogi, a on dyszał i dyszał, spoglądając w dół i wpatrując się w miejsce, gdzie ich ciała się łączyły. Chciała umrzeć ze wstydu. Jak cokolwiek w jej życiu mogło do tego doprowadzić? Łzy zaczęły spływać po jej policzkach, ale zacisnęła usta, nie pozwalając na wydobycie z siebie żadnego dźwięku. Jeśli to spieprzy, znajdzie się w o wiele gorszym miejscu. 

I jeść truskawki
Cukier i śmietankę


Raptownie się z niej wysunął i drżąc, spuścił się na jej nagie uda. Przez chwilę panowała między nimi cisza, w czasie której zapiął spodnie i się uśmiechnął. 

— Powinienem zagrozić ci zwolnieniem pięć lat temu, mała, brudna kujonico. Widzimy się jutro w pracy, Granger. 

Tej nocy wróciła do Kwatery Głównej, wyglądając na zmęczoną i wymizerowaną. Jej policzki lśniły od łez. Na szczęście nie było to nic nadzwyczajnego. Często wracała z biura, wyglądając w ten sposób. 

— Ciężki dzień? — zapytała współczującym tonem Tonks.

Hermiona tylko pokiwała głową. 

— Może jutro będzie lepiej. Harry przysłał sowę. Jak na razie wszystko w porządku u niego i Neville’a. 

Ta wiadomość podniosła ją na duchu. Świeże informacje od Tonks zawsze były niejasne, ale przynajmniej Hermiona wiedziała, że są postępy. 

— Głowa do góry, Hermiono. — Tonks się uśmiechnęła. — Pamiętaj, że to dzięki tobie działamy. Doceniamy wszystko, co robisz.


Drugi raz pieprzyli się już następnego dnia. Samo siadanie ją bolało, więc wykorzystała układanie papierów, by postać. Każde wsunięcie folderu w szczelinę sprawiało, że kuliła się z bólu. 

Jeszcze tylko czterysta raportów. 

Malfoy wszedł bez pukania, po czym zamknął drzwi machnięciem różdżki i wyłączył główne światło. Cztery długie kroki i był zaraz za nią. Zmroziło ją. 

Silne ręce zacisnęły się na jej udach, po czym przesunęły w górę, podciągając jednocześnie jej spódnicę do talii. Majtki zostały ściągnięte. 

— Nie wiem, czemu w ogóle je ubierasz — wyszeptał jej do ucha ze złowieszczym uśmiechem. Palce znalazły jej kobiece wejście i zagłębiły się w nie. 

— Sucho, księżniczko? — zapytał, brzmiąc na dziwnie rozczarowanego. Nim zdołała odpowiedzieć, wtrącił: — Oj, taka szkoda.

Nachylił się i szybko wykonał swoją robotę. Udało jej się przejść przez mantrę tylko dwa razy, nim wysunął z niej penisa, by dojść na mlecznobiałą skórę jej tyłka. 

— Widzimy się w poniedziałek, Granger — powiedział, zapinając z powrotem spodnie, po czym zostawił ją, gdy osunęła się na kolana z płaczem. 



Hermiona spędziła cały weekend zamknięta na strychu, czytając wszystko, co wpadło jej w ręce. Kiedy oczy przesuwały się po kolejnych literkach, umysł skupiał się na fabule, pozwalając odetchnąć od tego, co zaszło. Uczucie jego obecności w niej było dalekim wspomnieniem, a obolałość pomiędzy nogami przyćmionym bólem. 

Pięć książek i trzy magazyny leżały przeczytane, kiedy zasnęła w niedzielną noc. 



W poniedziałek w pracy przywitała ją mała fiolka na biurku. Miała przyczepioną karteczkę i ciemnoniebieski płyn w środku. 

Wypij, zanim się zobaczymy po południu, przeczytała, po czym przyjrzała się ulotce. 

„Środek antykoncepcyjny. Ochrona przed chorobami wenerycznymi i ciążą. Do zażywania raz na miesiąc. Zatrzyma cykl czarownicy.”

Czy to znaczyło, że Hermiona będzie miała pracę przez następny miesiąc? Sama ta myśl rozpaliła w niej nadzieję, zwłaszcza kiedy zdała sobie sprawę, co Zakon może zdziałać z tym dodatkowym czasem. Jednak ta nadzieja szybko zgasła, gdy tylko przypomniała sobie, że każdego dnia tygodnia może zostać wezwana do biura Malfoya, aż ich układ się nie zakończy. 

Fakt, że doskonale wiedziała, w co się pakuje, nie sprawił, że poczucie lęku przestało kiełkować w jej brzuchu. Szybko, nim się rozmyśliła, odkorkowała fiolkę i wypiła eliksir. Smakował czarnym bzem, a w jej podbrzuszu rozlało się ciepło. Przez krótką chwilę zastanawiała się, co eliksir z nią robił, ale zaraz rozproszyła samą siebie kupką dokumentów. Naprawdę, lepiej było nie wiedzieć.



Trzeci raz, gdy się pieprzyli, był tego samego popołudnia, ale nic nie poszło według planu. Tym razem popchnął ją na ścianę, uniósł i owinął sobie jej nogi wokół bioder, zanim w nią wszedł. Zaczął się w niej poruszać, a ona w myślach rozpoczęła recytowanie rymowanki. 

Kręcone Loczki, Kręcone Loczki,
Czy będziesz moja?


Zaraz. Coś było nie tak. Ta pozycja sprawiała, że jej łechtaczka została odkryta, a on uderzał w nią z każdym pchnięciem. Drżenie zaczęło rozprzestrzeniać się między jej nogami. 

Nie! Nie pozwalam!

Panika zaczęła drapać ją w gardle. Ciało nie mogło jej tak zdradzić! Jej zadanie polegało na byciu pasywną. Jego na tym, by szybko skończyć. Nie miała żadnego pozwolenia na czerpanie przyjemności z tego układu. Był wrogiem, jasne?

Nie powinnaś myć naczyń
Ani karmić świń


Mrowienie wciąż się rozprzestrzeniało. Próbowała myśleć o wojnie, o przyjaciołach, których straciła. Ron zaginął cztery lata temu. Trzymała się tego wspomnienia, modląc się, by ciało nie doprowadziło jej na krawędź. 

Ale usiąść na poduszce
I szyć piękny szew


Jęk wydobył się spomiędzy jej warg i jego głowa wystrzeliła do góry. Spojrzał na nią z zaciekawieniem. To był pierwszy raz, gdy nie wyglądał na wściekłego, odkąd została tutaj zatrudniona. 

Przyśpieszył.

A mrowienie wciąż rosło. 

I jeść truskawki
Cukier i śmietankę


Fala przyjemności wybuchnęła w jej wnętrzu, aż Hermiona odchyliła się, by zaraz uderzyć mocno w ścianę. Sapnęła, czując, jak jej ścianki zaciskają się wokół jego penisa.

Cukier i śmietankę

Doszedł w jej wnętrzu. 

Cukier i śmietankę

40 komentarzy:

  1. Podoba się i to nawet bardzo. Jestem ciekawa dalszej części miniaturki, tego co się wydarzy. Komentarz krótki, być może nie zadowalający, ale to zawsze coś:)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! Vinci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy jest ważny, bo przynajmniej wiem, że ktoś to czyta <3 dlatego nie krępuj się i pisz nawet "przeczytane podobało mi sie/nie podobało mi sie" serio ;)

      Usuń
    2. Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, doktorowi Agbazarze, wspaniałemu rzucającemu zaklęcia, który przywrócił mi radość, pomagając mi odzyskać ukochaną, która zerwała ze mną cztery miesiące temu, ale teraz jest ze mną dzięki pomocy doktora Agbazary, wspaniałego koło zaklęć miłosnych. Dziękujemy mu za wszystko, możesz zwrócić się do niego o pomoc, jeśli jej potrzebujesz w trudnych chwilach poprzez: ( agbazara@gmail.com )

      Usuń
  2. Świetna częśc chociaż już chciałabym poznać kolejną. No nic będę cierpliwa i poczekam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Druga część prawie gotowa, ale nie chce jej dodawać szybciej jak we wrześniu, bo mam nadzieję e tym czasie skończyć coś innego ;)

      Usuń
  3. Naprawdę nie wiem, jakim cudem wszyscy znajdują takie perełki.
    Podobało mi się, chyba aż za bardzo. Lubię takie teksty, a im więcej w nich seksu, tym lepiej. Jakkolwiek to brzmi i o mnie świadczy. XD
    Bardzo ładnie przetłumaczona, ale tego chyba nie muszę Ci mówić, prawda?
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Oby pojawiła się niebawem! :D
    Pozdrawiam,
    Koneko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzesień! XD
      I dziękuję, ale dużo zawdzięczam agatte, że ten tekst ma ręce i nogi :D

      Usuń
  4. Kurczę, to się nazywa smykałka do szukania dobrych ff, jaka szkoda, że ja jej nie mam :(
    Uwielbiam tego typu dramione i muszę powiedzieć, że tekst mnie tak zaciekawił, że już pozwoliłam sobie zerknąć na oryginalną drugą część i powiem tylko; że nie mogę doczekać się przeczytania jej po polsku! Bo co innego czytać w oryginale, a co innego w ojczystym języku. I mam szczerą nadzieję, że tłumaczenie pojawi się szybko! :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Charlotte Petrova

    OdpowiedzUsuń
  5. Polecam Ci zajrzec na moją biblioteczke, fakt, że dawno jej nie uzupełnialam, ale może znajdzie się coś, czego jeszcze nie czytałas i ci się spodoba!
    Pojawi się we wrześniu, to mogę obiecać. Bliżej początek - połowa :)
    Również pozdrawiam! I dziękuję za komentarz! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam komentować jak wrócę z urlopu, ale nie mogę się powstrzymać 😉
    Ta miniaturka to prawdziwa perełka. Nie ma w niej przesady ani przesłodzenia. Jest po prostu idealna.
    Oczywiście czekam na drugą część, bo końcówka bardzo mi się spodobała 😉
    Życzę weny i czasu na tłumaczenie
    Pozdrawiam
    Arcanum Felis

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam :) Zgłoszenie zostało rozpatrzone pozytywnie..
    Pozdrawiam, BellatriX :)
    stowarzyszenie-harryegopottera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdybym miała nie poznać dalszej części przez następne tygodnie... Uch! Merlinie, jak ja się teraz cieszę, że znam już zakończenie tej historii! :D
    Po pierwsze - tłumaczenie czyta się bardzo płynnie, ładnie dobrałaś słowa i generalnie uważam, że sobie poradziłaś. :)
    Po drugie - fabuła. Temat gwałtu jest grząski i łatwo można polec. Tutaj jest w miarę to wszystko realistycznie napisane, reakcjom Hermiony nie mam nic do zarzucenia.
    A co mi się najbardziej podobało to ten wierszyk. Doskonale wiesz, że w niego nie ingerowałam ani trochę, bo świetnie go przetłumaczyłaś. I teraz, gdy czytałam mini po raz kolejny, czułam rytm tekstu. Doskonale się te wersy przeplatają z narracją. Są taką wisienką. CUDO! :)
    O, i jeszcze w sumie mogę powiedzieć, że moment, w którym przy trzecim razie Draconowi głowa wystrzela do góry, jest tym... hm, jednym z bardziej znaczących dla mnie, takim, który do mnie przemawia tak, że widzę tę reakcję i jego minę.

    Wymiatasz w pisaniu i tłumaczeniach. I tyle. :D

    PS Śmierciożercy fundujący Zakon nadal mnie bawią. XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spryciula z Ciebie jest! Te betowanie u mnie ma plusy widzę, znasz zakończenie przed wszystkimi innymi XD

      Haha, no popatrz, a zmieniłyśmy z rymowanki na wierszyk! XD

      Usuń
  9. Przypadkiem się tu pojawiłam i nie żałuje. Ta miniaturka jest ostatnia na dziś, więc zostawiam tu komentarz. Piszesz świetnie. Twoje tłumaczenia też są super, a to ważne xD Czekam na next.
    ~Książkoholoczka Black

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna miniaturka, nie mogłam wytrzymać i przeczytałam drugą cześć po angielsku. Czekam jednak również na polską wersję. Przeczytałam dziś również NS i mam nadzieję, że będziesz ją kiedyś kontynuować, ponieważ to jest chyba najlepsze Dramione w dorosłym życiu, jakie czytałam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uroki znania angielskiego, to fakt, że nie musisz czekać aż ktoś skończy tłumaczenie ; )
      Będę, będę, po prostu kiedy odzew jest taki jak pod ostatnim rozdziałem, to nawet wena nie pomaga, bo nie chce się nawet folderu z NS otwierać ; )
      I dziękuję, naprawdę takie słowa to miód na serce <3

      Usuń
    2. Rozumiem! Ja miałam ostatnio kilkumiesięczny zastój i dopiero się ' budzę '. Ode mnie możesz liczyć na odzew jeżeli mowa o NS :)

      Usuń
    3. Rozumiem! Ja miałam ostatnio kilkumiesięczny zastój i dopiero się ' budzę '. Ode mnie możesz liczyć na odzew jeżeli mowa o NS :)

      Usuń
    4. Zobaczymy kiedy wrócę do NS. Jak narazie napisałam prolog do Lady Ambrossia :D

      Usuń
  11. Świetna miniaturka i bardzo dobre tłumaczenie:) Wierszyk idealnie pasuje. Niestety mój angielski jest dosyć słaby , więc z niecierpliwością czekam na następną cześć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaka to ogromna przyjemność trafiać na takie perełki :)
    Dramione odkryłam tak naprawdę dopiero w tym roku, bo nigdy nie było moim pierwszym wyborem, zresztą nie był nim żaden pairing hetero. Ponieważ tak czy owak połączenie Hermiony z Draconem jest dla mnie osobiście jedynym możliwym związkiem (przeciwności, które się przyciągają, inteligencja, trochę jak Romeo i Julia, choć nie w sferze uczuć itp.)do przełknięcia, wciągam się w tę dwójkę coraz bardziej, a takie rzeczy jak Twoje tłumaczenie jedynie to moje zainteresowanie pogłębiają.
    Nic tu nie wydaje się przesadzone, nienaturalne, nawet ten wymuszony seks nie budzi takiego sprzeciwu jak mógłby. Może dlatego, że reakcje Hermiony przychodzą naturalnie, może z powodu tego wierszyka. Zapewne również pomaga pewna równowaga zachowana przez autorkę i świetnie uchwycona w tłumaczeniu. Mam nadzieję, że druga część będzie równie dobra i nie ukrywam, że czekam z ogromną niecierpliwością na dokończenie tego tekstu. Och, sponsorowanie Zakonu przez śmieciożerców - mega ;)

    Pozdrawiam
    Margot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam cię zatem w moich skromnych progach! Ogromnie się cieszę, gdy wpadają do mnie nowe osóbki, bo każdy inaczej wszystko widzi i lubię o tych różnościach czytać! Także cieszę się, że to tłumaczenie tak bardzo przypadło Ci do gustu.
      Do końca września na bank się druga część pojawi. Z lekkim opóźnieniem, ale zdecydowałam się na wcześniejszą publikację prologu do nowej historii dać najpierw.

      Również pozdrawiam i mam nadzieję jeszcze Cię tutaj zobaczyć, Margot! :*

      Usuń
    2. Nie zostało zbyt wiele do końca września ;) i mam ciągle nadzieję, że jednak dokończenie miniaturki niedługo się pojawi. Nie ukrywam, że ogromnie na nią czekam, ale zauważyłam, że zajęłaś się bardziej intensywnie nowym projektem i troszkę jestem rozczarowana, że nie "trzydziestką" :(
      A propos tej nowości, przyznaję bez bicia, że przeczytałam prolog i przeleciałam wzrokiem pierwszy rozdział, ale to nie moje klimaty, zatem nie jestem w stanie napisać obiektywnego komentarza. Dostrzegłam, że jest to interesujące, bardzo dobrze pisane opowiadanie, jednak ja raczej odpuszczę sobie lekturę, dlatego z góry przepraszam, że tam się raczej nie pojawię. Ale na pewno zajrzę tu jeszcze i zostawię ślad po sobie przy drugiej części miniaturki STR.

      Pozdrawiam
      Margot

      Usuń
    3. Smuteczek, ale widzę za to plus w twojej wypowiedzi, a mianowicie, nie tylko ja widzę, że czuję się dobrze w innych klimatach.

      A jakie dokładnie są te twoje klimaty, to może znam jakąś mini ; )

      Niestety LA za bardzo siedzi mi w głowie i wgl nie daje się skupić na skończeniu tłumaczenia. Dosłownie został jeden fragment, siadam do niego i nawet zdania porządnego nie potrafię złożyć. Próbowałam CZTERY RAZY.

      Również pozdrawiam ; )

      Usuń
    4. Generalnie chyba w obyczaju najlepiej się czuję, choć rzecz jasna dobrą sensacją czy innym gatunkiem, oprócz horroru brrr, nie pogardzę :)
      Jeśli o potterowskie ff chodzi, to zaczęłam i przez niemal sześć lat kontynuowałam wyłącznie slash, szczególnie ukochane drarry. Jak wspomniałam, do dramione zajrzałam na początku tego roku i całkiem nieźle się do tej opcji przekonałam, a inne pairingi absolutnie nie wchodzą w grę.

      Zdecydowanie wolę ficki post Hogwart, raczej też post war, z jak najmniejszą ilością Ronalda W. i dorosłymi bohaterami (od nastolatków dzieli mnie zbyt wielka przepaść wiekowa i często nie rozumiem ich zachowań, nie łapię już tego ;)) Nie kupuję i po prostu nie rozumiem nałogów, okaleczania itp. męczą mnie takie rzeczy i to jest główny powód, dla którego nie czytuję tekstów, które takie zachowania poruszają (sorry, to właśnie Twoja Hermiona w LA mi nie pasuje, to mi się zbyt mocno z nią, z jej osobowością nie zgadza, ale, jak zawsze, to tylko moja prywatna opinia i nie umniejsza w niczym wysokiej jakości tekstu).

      Z Twojego repertuaru urzekła mnie Kwadratura Koła, którą też czytałam, zostawiłam tam zresztą mały ślad. Zatem, jeśli kiedyś zdecydujesz się napisać czy przetłumaczyć coś w bliższych mi klimatach, na pewno się pojawię. Zaznaczam, że to wcale nie musi być lekkie, łatwe i przyjemne, nie o to chodzi, ale tak czy owak - happy end być musi :) Zamierzam zabrać się za Twoje Nowe Szanse, choć niekoniecznie interesuje mnie nowe pokolenie, ponieważ jednak dobrych tekstów wcale nie ma zbyt wiele, a tę opowieść ktoś mi polecał, na pewno do niej w końcu zajrzę.

      Pozdrawiam
      Margot

      Usuń
    5. Skoro chcesz się zabrac za nowe szanse, to z reka na sercu ci radzę, nie zniechęcaj się pierwszymi rozdziałach. Dopiero chyba od piątego miałam Katje, która mi je sprawdzala + zaczęłam je pisać w 2014 roku.

      Jeśli chodzi o Hermione w LA, to może jednak powinnaś dać szansę. Będzie ciężko, ale Hermiona bd walczyć z nałogiem, i nie bd więcej o tym jak siebie nie szanuje. Ale nie zmuszam! W każdym razie świetnie widzieć, co komuś pasuje, a co nie ;)

      Skoro jesteś stosunkowo nowa w Dramione, czytałas Wiarę? Jeśli nie, powinnaś spróbować. Wojenny fic, ale po szkole ;)

      Oh, mam tłoczenia rozpoczęte i skończone, ale czekają na właściwy czas by je opublikować. Na banka w grudniu bd Charmione ;) subtelne, ale też takie gdzie można zobaczyć ból i samotność.

      No, na taką czytelniczke zawsze będę czekać!

      Usuń
    6. Sorry, to znów ja ;) Wiarę napisaną przez agatte czytałam na wattpadzie i uważam, że jest świetna. Ponieważ autorka wrzuca ją aktualnie na ffnet, napisałam jej tam kilka słów komentarza i żałuję, że tak niewiele(swoją drogą, nie jestem w stanie pojąć, że coś tak dobrego ma tak mały odzew, wrrr), bo wattpada dopiero ogarniam. Ale z tego miejsca, ponieważ betowała Twoją miniaturkę, proszę o przekazanie raz jeszcze, że jej Wiara jest jednym z lepszych tekstów jakie zdarzyło mi się ostatnio czytać. No i jest zakończona!!!:)

      Charmione? a co to jest? jakiś Charlie W.? Nie wyobrażam sobie tak generalnie żadnego Weasleya w ujęciu romantycznym, choć jeden wyjątek z Charliem czytałam i akceptowałam, ale to był Draco i Charlie w Kamieniu Małżeństw (to snarry, ale akurat bardzo dobre, tyle, że nie dokończone). Lubię bliźniaków, ale w wersji humorystycznej i Billa jako takiego Weasleya w innym ujęciu niż całą reszta. Ronalda nie trawię, Ginny toleruję jako przyjaciółkę Hermiony i ewentualnie w blinny, w żadnym razie nie z Harrym. Ogólnie, to mogłabym osobiście nawrzucać Rowling za epilog i za sparowanie, szczególnie Hermiony z Wiewiórem. To najbardziej niedobrana, niedopasowana i tragiczna para ever. Ok,już dam sobie spokój, bo jak tylko zacznę ten temat, to mogę gadać jak nakręcona ;)

      Pozdrawiam i przepraszam za gadulstwo :)
      Margot

      Usuń
    7. Screena zrobiłam i Agatte wysłałam, na bańka się ucieszy! Jest ogólnie kilka opowiadań, które zasługują na duży odzew a wcale go nie mają. Gdzie nie powiem jakiego opowiadania maja w dzesiatkach/setkach na notkę.

      Tak. Hermiona z Charliem, ale nie am tam dużego romantyzmu czy coś ;) ja tam ostatnio o weasleyach zaczęłam czytać i nawet fajne sa Te opowiadania.

      Masz moje podejście jeśli chodzi o epilog, harryego z Ginny czy romione.

      Zawsze możesz napisać na moim fejsie irlandka! Ale mnie twoje gadulsktwo nie przeszkadza ;)

      Usuń
    8. Nigdy nie wiem, jakich słów używać, żeby dziękować wszystkim, którzy piszą mi takie miłe rzeczy. *-* Bo jakoś zwykłe "dziękuję" nie oddaje tego, jak bardzo poprawił mi się dzień i że mam uśmiech od kilku godzin. :) Margot, bardzo, bardzo się cieszę, że się tutaj odezwałaś (Irlandka <3 !), bo niestety na ffnecie nie ma opcji, by móc odpisać na komentarz osobom bez konta, a teraz mogę napisać Ci osobiście, że aż przeczytałam go na głos, bo taką uciechę mi sprawił. Dziękuję! :*

      Usuń
    9. To ja dziękuję za takie podziękowanie :) I przepraszam w tym miejscu, Irlandko, za wykorzystanie Twojego profilu, ale mam nadzieję, że nie będziesz o to na mnie zła :)
      Agatte, Twoja opowieść jest świetnie zbilansowana. Nie ma w niej przesady, mimo, że ogólnie jest dość smutna, momentami nawet przygnębiająca. Równoważysz to jednak znakomicie, choćby wprowadzeniem do opowiadania psiaka Dracona, odrobiną czarnej komedii z wbiciem noża w stopę Hermiony i kilkoma innymi elementami. Same opisy natury, klimat - to naprawdę świetnie się czyta. Kilka tygodni wcześniej przeczytałam fragment pierwszego rozdziału i nie miałam pojęcia, skąd pochodzi, gdzie go można znaleźć. Gdy trafiłam na Twoje opowiadanie, byłam absolutnie szczęśliwa, że jest zakończone i dostępne w całości. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję zetknąć się z czymś Twojego autorstwa.
      Pozdrawiam :)
      Margot

      Usuń
    10. Mi to nie przeszkadza, ale jestem pewna, że Agatte ucieszyłaby się, jakbyś może skopiowała to i wkleiła u niej pod epilogiem:> http://agatte-ff.blogspot.ie
      I polecam ci już teraz miniaturkę Mieć albo nie mieć, i Problem Endogami i Listy bez odpowiedzi, myślę, że mogą Ci się spodobać ; )

      Usuń
    11. Odświeżam Twój profil i ciągle ta 1/2 miniatury :( a tu już październik leci...

      Weny :)

      Usuń
    12. Wiem i przepraszam, ale do pracy na rano i kończę o 20-21 i jestem padnięta :(

      Usuń
  13. Na wstępie chciałabym zauważyć, że jest już 21 września a drugiej części nadal nie ma! Za to pojawił się prolog nowej historii, więc trochę Ci wybaczam. ;)

    Miniaturkę przeczytałam praktycznie, jak tylko opublikowałaś. Komentuję dopiero teraz - z prostej przyczyny musiałam pozałatwiać sprawy na uczelni plus Mała plus niedokońca działający internet. Mogłam więc tylko czytać na telefonie i w wolnej chwili nadrabiać zaległości i napisać wreszcie te wszystkie zaległe komentarze.

    Powtórzę już, że miniaturka to perełka. Dzięki Tobie mogę poznawać takie cuda w ojczystym języku.Tekst jest idealny - nie ma w nim przesady, każde słowo jest wyważone i przemyślane. Autorka w ciekawy sposób ujęła temat Dramione i dorosłych czasów. Ciekawa jestem bardzo, czym zaskoczy nas w drugiej części. I mam nadzieję, że opublikujesz ją szybko!

    Pozdrawiam, życząc czasu i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że dziś do niej usiądę ;) to wina LA bo mam ciągle w głowie dalsze losy, a nie chce ich zgubić (

      Usuń
    2. To pisz, pisz LA - albo zanotuj te wszystkie pomysły. Lub po prostu opublikuj pierwszy rozdział! Ojj jestem bardzo ciekawa, co kryje w Twojej głowie odnośnie tej historii. :)

      Usuń
  14. Bardzo mi się podoba ta miniaturka :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystko dzięki temu wspaniałemu człowiekowi, doktorowi Agbazarze, wspaniałemu rzucającemu zaklęcia, który przywrócił mi radość, pomagając mi odzyskać ukochaną, która zerwała ze mną cztery miesiące temu, ale teraz jest ze mną dzięki pomocy doktora Agbazary, wspaniałego koło zaklęć miłosnych. Dziękujemy mu za wszystko, możesz zwrócić się do niego o pomoc, jeśli jej potrzebujesz w trudnych chwilach poprzez: ( agbazara@gmail.com )

    OdpowiedzUsuń